Młody, żarliwy ksiądz zmaga się z powierzchowną wiarą swoich parafian, własnymi wątpliwościami, słabością duchową i fizyczną. Musi zmierzyć się też z szatanem, który opanował dusze mieszkańców. Walka ta prowadzi go do wątpienia w swoje powołanie, okazując się batalią na śmierć i życie...
"Parafię moją pożera nuda, oto właściwe określenie. Jak tyle innych parafii! Nuda pożera je w naszych oczach, a my nic na to nie możemy poradzić. Pewnego dnia, być może, zaraza dotrze do nas, odkryjemy w sobie tego raka. Można żyć z tym bardzo długo".
"Sądzę, że po przejściu wieku młodzieńczego mało chrześcijan jest winnych komunii świętokradczych. Przecież tak łatwo jest wcale się nie spowiadać! Lecz bywa gorzej. Wokół sumienia powoli krystalizują się drobne kłamstwa, wykręty, dwuznaczności. Skorupa bardzo niedokładnie odciska kształt tego, co okrywa, to wszystko. Siłą przyzwyczajenia i z biegiem czasu nawet najmniej sprytni koniec końców tworzą sobie samodzielnie swój własny język, który jest niewiarygodnie zawiły. Nie zatajają nic ważnego, lecz ich skryta szczerość podobna jest do tych matowych szyb, które przepuszczją tylko światło mętne, gdzie oko nic rozróżnić nie może. Cóż więc pozostaje z wyznania? Muska ono zaledwie powierzchnię sumienia. Nie śmiem twierdzić, że ono rozkłada się od spodu, raczej kamienieje".
"Piekło to znaczy już nie kochać. Póki żyjemy, możemy ulegać złudzeniu, wierzyć, że kochamy własnymi siłami, że kochamy poza Bogiem. Ale podobni jesteśmy do wariatów wyciągających ramiona ku odbiciu księżyca w wodzie"
Fragmenty książki