Przedstawiamy coś, czego nikt wcześniej, po II wojnie światowej nie zrobił. Przedstawiamy księgę win żydów wobec społeczeństwa niemieckiego, tak przed, jak i po I wojnie światowej.
Temat jest bardzo kontrowersyjny, owszem, i nie jest to bynajmniej usprawiedliwianie czegokolwiek (co natychmiast zarzucą nam nasi wrogowie), zresztą być nie może, skoro książka została napisana w roku 1919, a więc na długo przed okrucieństwami II wojny światowej.
Ludobójstwo i okrucieństwa wojny nie powinny być przyczyną kneblowania ust, czy zaniechania badań historycznych. W debacie publicznej używanie argumentu „antysemityzmu” interlokutora, czy „reductio ad Hitlerum” jest niedopuszczalne.
Aby mieć pełny ogląd sprawy, trzeba znać cały jej obraz, chcemy rzucić pewien snop światła, na kwestię, której poruszanie mówiąc najdelikatniej nie jest mile widziane. Dlatego przedstawiamy Księgę win Judy: Porachunki niemieckie.
Napisana w 1919 roku przez Paula Banga , pod pseudonimem Wilhelm Meister, Księga win Judy (która zresztą stała się bestsellerem i doczekała się aż 8 wydań!) nie będzie dla polskiego czytelnika lekturą łatwą, a to z kilku powodów. Została napisana przez Niemca i dla Niemców, w określonych realiach historycznych, tuż po klęsce wojennej i upokorzeniu Niemiec przez traktat pokojowy. Nie brakuje w niej typowo niemieckiego poczucia wyższości, chociaż dużo częściej czytamy o wielkim upokorzeniu i głupocie narodu niemieckiego. Przywoływane autorytety dla Polaka są często obce i nierzadko wręcz stojące w sprzeczności z naszym interesem narodowym i religią. Uznajemy jednak, że książka zasługuje na uwagę, że pewien snop światła musi być rzucony na sprawę żydowską w Niemczech, zwłaszcza, że jak pisze autor – „Cel ostateczny Judy leży poza granicami jak naszego, tak i wszelkiego innego państwa; jest on nie tylko międzypaństwowy, ale i nadpaństwowy, to wynika z wyraźnej woli potęgi narodu, który czuje się teraz jak i dawniej wybranym. Celem jest panowanie nad światem samo w sobie. Już Benjamin D’israeli, wielki mędrzec, oświadczył: „Światem rządzą całkiem inni ludzie, niż sądzą nie stojący za kulisami”.
Przy okazji, warto zwrócić uwagę na inną rzecz. Żydzi talmudyczni przez wieki walczyli z krzyżem, z krzyżem w cieniu którego – mimo swoich licznych zdrad i rasistowskiej, talmudycznej nienawiści – niejednokrotnie znajdowali schronienie przed gniewem ludu. W III Rzeszy krzyż zniknął, został zastąpiony przez pogańskiego, lewicowo-nacjonalistycznego potwora, dla którego pojęcie miłosierdzia i współczucia dla obcych nie istniało (zupełnie tak jak u Żydów opierających swą moralność o Talmud. (Hitler zresztą nie wymyślił niczego nowego – obrócił on talmudyczną nienawiść w kierunku swych wrogów, a z Niemców uczynił nadludzi).
Bożyszcze socjalistów, przechrzczony Żyd, Heinrich Heine już w 1834 roku pisał proroczo: „Myśl poprzedza działanie, tak jak błyskawica poprzedza grzmot. Niemiecki grzmot ma prawdziwie germański charakter; nie jest zbyt zwinny, ale porusza się ciężko. Jednak nadejdzie i kiedy usłyszycie trzask, jakiego nie słyszano nigdy wcześniej w historii świata, wtedy będziecie wiedzieć, że niemiecki piorun wreszcie spadł. Na ten huk orły powietrzne padną martwe, a lwy na najodleglejszych pustyniach Afryki ukryją się w swoich królewskich jaskiniach. W Niemczech zostanie wystawiony spektakl, który sprawi, że rewolucja francuska będzie wyglądać jak niewinna idylla”.